Upiekłam ten pasztet przez przypadek.
Naprawdę.
Miała to być „pieczeń” z marchwi i ziaren – dynia, słonecznik, ale, zamiast przepuścić pestki razem z marchewką przez maszynkę do mielenia, ja postanowiłam wypróbować nakładkę do robienia mąki (żarna). I zrobiłam sobie mąkę dyniową i słonecznikową.
Nie jest ona idealnie zmielona, ale jest wystarczająco drobna, żeby wraz z marchewką stworzyć masę gładką niemal perfekcyjnie.
Do tego marchew surową starłam na drobnej tarce.
Ale za to pasztet wyszedł świetny. I smaczny, choć Wszechmocny Admin twierdzi, że „za dużo kurkumy”. Powiem Wam w sekrecie, że Wszechmocny wyczuwa nawet śladowe ilości kurkumy i już szczypta powoduje u niego kręcenie nosem. Jutro będę robić pieczeń bez kurkumy i obiecuję donieść czy Wszechmocnemu smakowało.
Całość jest banalnie prosta i nadzwyczajnie szybka do zrobienia. Jeśli poeksperymentujecie z wielkością oczek na tarce czy metodą rozdrabniania nasion, w efekcie uzyskać możecie wszystko – pasztet, kotleciki, klops (pieczeń rzymską) czy klopsiki.
Polecam na Wielkanoc, bo… po pierwsze – marchewka i ziarna, czyli to, co z okazji nadejścia wiosny powinno się na naszych talerzach znaleźć. Po drugie – nie ma chyba drugiej takiej okazji, by napiec pasztetów różnych (nawet z okazji Bożego Narodzenia nie ma takiego wysypu przepisów na pasztety) i resztkami zapełnić sobie zamrażarkę. Po trzecie – jest zwyczajnie ładny i kolorowy. Będzie pasował i do koszyczka ze święconką, i na stół umajony zielenią.
I już nie marudzę Wam więcej. Proszę bardzo, oto przepis na pasztet z marchwi i ziaren.
Składniki:
4 + 1 duże marchewki (ok. 40 – 50 dkg)
1 szklanka ziaren słonecznika
1 szklanka pestek dyni (obranych)
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka kurkumy
0,5 łyżeczki mielonego imbiru
0,5 łyżeczki zmielonych ziaren kolendry
0,5 łyżeczki zmielonego białego pieprzu
szczypta cynamonu
szczypta (lub dwie) gałki muszkatołowej
1 łyżeczka soli (mniej więcej, ale akurat tutaj ilość zależy wyłącznie od Was)
Wykonanie:
- Cztery marchewki myjemy, nie obieramy, jedynie wycinamy naprawdę brzydkie części. Kroimy drobniej i gotujemy do miękkości (możemy je nawet trochę rozgotować).
Ugotowane marchewki mielimy w maszynce do mięsa albo rozbijamy jak ziemniaki na puree. - Surową marchew myjemy i obieramy, następnie trzemy na tarce. Ja starłam na drobnych oczkach, ale ładniejszy efekt daje starcie marchewki na najgrubszej tarce.
- Pestki słonecznika i dyni mielimy w maszynce do mięsa (możemy razem z marchewką). Możemy zmielić je dwukrotnie, by bardziej przypominały mąkę. Albo użyć nakładki do mąki, jeśli mamy taką w maszynce. Jeśli chcemy uzyskać bardziej wyraźną ziarnistość, to możemy rozgnieść ziarna w moździerzu lub przełożyć do woreczka i rozdrobnić wałkując. Pamiętajmy, że im mniej zmielone będą pestki, tym mniej ścisła będzie konsystencja masy pasztetowej.
- Czosnek obieramy i przeciskamy przez praskę. Możemy też zmielić go razem z marchwią.
- Zmieloną marchew, startą na tarce marchew, zmielone pestki przekładamy do miski. Dodajemy czosnek i resztę przypraw (poza solą). Ręcznie mieszamy do połączenia się wszystkiego (użyjmy rękawiczek, naprawdę oszczędzają czas i chronią dłonie).
- Dodajemy pół łyżeczki soli. Ponownie wyrabiamy masę i sprawdzamy czy należy jeszcze doprawić.
- Formę na pasztet smarujemy tłuszczem i wysypujemy resztą pestek (ja użyłam formy silikonowej, więc pominęłam ten krok). Przekładamy masę do formy, wygładzamy zwilżoną wodą dłonią.
- Rozgrzewamy piekarnik do 200C (400F) i pieczemy pasztet ok. 45 minut.
Możemy jeść na ciepło i na zimno. Dodatkowo, naprawdę zgrabnie się mrozi. Jednak polecam, aby pokroić go przed zamrożeniem.
Smacznego!