Ten konkretny tofurnik robiłam trzy razy. Za pierwszym razem zdjęcia zwyczajnie nie wyszły. Za drugim razem zjedliśmy całość przed sesją zdjęciową. Za trzecim razem skończyła mi się matcha, którą pewna dobra dusza przywiozła aż z Japonii.
Nie da się zrobić go po raz czwarty. Zresztą, jak widać na zdjęciach, matchy było nieco za mało i kolor jest bardzo delikatny. Co jednak świadczy o jakości proszku, to smak – smak jest zdecydowany i wyraźny.
Dlaczego matcha?
Parę lat temu miałam okazję spróbować oryginalnej matchy i zakochałam się. Lekko ziemisty smak, przygaszony, a jednocześnie intensywny zielony kolor, specyficzny słodki zapach.
Idealnie pasuje do wczesnej wiosny, gdy już zaczyna być zielono, ale wciąż jeszcze więcej jest ziemi niż trawy, więcej gałęzi niż liści, a ptaki walczą o nitki, sznurki i gałązki.
Oryginalna japońska matcha nie nadaje się do wypieków. Po pierwsze, idealna dla niej temperatura to 60 – 80 stopni, zatem upieczenie ciasta, chleba czy sernika w 180 – 200 stopniach to zwyczajnie marnotrawstwo. Szczególnie, że piękny zielony kolor wypiekom nada zwyczajny szpinak.
Po drugie oryginalna japońska matcha jest droga.
Na rynku często dostępne są dziwnie tanie „Original Japan Style Matcha” lub „culinary (kulinarna) matcha”. To chińska podróbka, lub chińska matcha, czasem to niskiej jakości japońska matcha. Te tanie odpowiedniki nadają się do gotowania, pieczenia i przygotowania latte.
Tę tańszą matchę często stosuje się jako dodatek do innych herbat – poprawia smak, kolor, jako dodatek do sorbetów, lodów, napojów alkoholowych, shake’ów, kremów oraz zielonej czekolady.
Polecam Wam, mimo wysokiej ceny, wypróbowanie matchy. W odróżnieniu od innych herbat nie pijemy tu naparu, ale rozpuszczone w wodzie liście herbaty, co powoduje, że organizm przyswaja większą ilość kofeiny (alkaloid purynowy zawarty w wielu roślinach, z kawy – kofeina, z herbaty – teina, z mate – mateina, z guarany – guaranina), polifenoli oraz witamin. Matcha zawiera też sporo cholorofilu.
Wracając do tofurnika. Bo zbyt się rozpisałam o herbacie… Ale wracając. Spód to jedyne, co będziemy piec.
Oryginalnie przepis pochodzi z bloga White Plate i zawiera jajka oraz masło. A że nie stosuję… to musiałam mocno przebudować przepis. Jeśli jednak nie zależy Wam na wegańskim przepisie, rzućcie okiem na przepis Liski.
Śliwki w czekoladzie też potrafią być wątpliwe.
Zwracajcie uwagę na schłodzenie masy z tofu przed dodaniem matchy. Zbyt wysoka temperatura spowoduje, że smak matchy będzie stłumiony lub zupełnie zginie.
Smacznego 🙂
Składniki:
spód:
15 dag śliwek w czekoladzie (jeśli nie udało nam się kupić śliwek w gorzkiej czekoladzie, to 10 dag suszonych śliwek i 6 – 8 kostek gorzkiej czekolady)
1 łyżka masła kokosowego (czyli nierafinowanego oleju kokosowego)
10 dag brązowego cukru
2 łyżki mąki pszennej
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
tofurnik:
25 dag tofu
6 – 7 łyżek syropu sosnowego (można użyć np. klonowego)
25 dag śmietanki kokosowej (puszkę mleka kokosowego zostawiamy w lodówce na noc, następnego dnia śmietanka oddzieli się od wody)
2 łyżeczki agaru
2 łyżki matchy
3 łyżki soku z limonki
Wykonanie:
Spód:
- Śliwki, czekoladę, masło kokosowe oraz cukier przekładamy do niewielkiego garnuszka i podgrzewamy.
- Gdy czekolada oraz cukier się rozpuszczą, zdejmujemy garnuszek z ognia i zostawiamy na 10 – 15 minut do przestygnięcia.
- Przekładamy do blendera i miksujemy na gładką masę.
- Dodajemy mąkę oraz proszek do pieczenia i szybko zagniatamy ciasto.
- Tortownicę (16cm) wykładamy papierem do pieczenia i na dnie rozprowadzamy ciasto.
- Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 190C (374F) i pieczemy ok. 15 minut.
- Odstawiamy do wystygnięcia.
Tofurnik:
- Tofu i syrop sosnowy miksujemy na gładką masę.
- Śmietankę kokosową i agar agar przekładamy do garnuszka i zagotowujemy.
- Do gotującego się mleczka dodajemy tofu i gotujemy przez ok. 5 minut.
- Zdejmujemy z ognia i studzimy.
- Gdy masa z tofu jest chłodna, przygotowujemy matchę.
- Matchę przesypujemy do miseczki, zalewamy ciepłą (ale nie gorącą!) wodą i mieszamy do uzyskania gładkiej pasty.
- Następnie matchę i sok z limonki dodajemy do tofu i dokładnie mieszamy (najlepiej blenderem, żeby pasta z matchy równomiernie zmieszała się z masą z tofu).
- Wykładamy do tortownicy z upieczonym spodem śliwkowym.
- Chłodzimy minimum przez godzinę przed podaniem.
Smacznego!