Zdarza się Wam czasem, że jesteście nadzwyczaj zajęci, nie macie czasu, ale gdy przyjdzie co do czego, to nie potraficie powiedzieć co Was tak zajmuje?
Ja tak mam.
Czasem wstaję wcześnie rano, a potem nagle po południu zwijam się jak w ukropie, żeby zdążyć z obiadem, praniem, sprzątaniem. Ale co robiłam? Nic. A właściwie nic, co usprawiedliwiałoby tak straszliwe opóźnienia.
Czytam. Od kiedy dogadałam się z kundelkiem i odkryłam opcję darmowych książek na Amazonie, czytam wszystko. Do niektórych pozycji wstyd się przyznać, ale kto z nas nie ma swoich małych „guilty pleasures”?
Poza tymi niewymownymi pozycjami czytam masę rzeczy poświęconych weganizmowi, a szczególnie weganizmowi w sporcie. Każdy z nas chce być zdrowy, a nie ma prostszej drogi do choroby jak niedożywienie. A o nie, szczególnie, gdy człowiek przyzwyczajony jest do diet, odchudzania, liczenia kalorii, nadzwyczaj łatwo. Staram się więc uzupełniać wiedzę.
Czytam rzeczy polecane mi przez znajomych, a tu rozpiętość tematów jest ogromna. Od antyku, przez poezję elżbietańską, aż do formacji wojskowych i podróży w kosmos. Ach, no i beletrystka.
Czasem czytam kilka książek na raz, czasem utknę w jednej pozycji i zaczynam doczytywać pozycje z bibliografii. Mówię Wam – pożeracz czasu.
Jest jeszcze Netflix. Siłownia. Gry. Hobby,na które nigdy nie mam czasu – haftowanie. A doba ma 24 godziny.
Staram się ogarnąć, ale „jeszcze tylko jeden rozdział” kończy się brakiem snu albo brakiem czasu… I tak ogarniam ten brak czasu i staram się złapać Wszechmocnego pomiędzy jednym tomem a drugim, żeby zrobić kilka zdjęć i wreszcie napisać posta. 🙂 Jak mi wyszło? Oceńcie sami.
Dziś przedstawiam Wam pierwszy przepis z serii „wegańska Wielkanoc”. Mam dla Was łososia z marchewki, który idealnie komponuje się z pastami do chleba.
Mój łosoś jest mocno pikantny – zasługa płatków chili – więc pasuje do każdej z past, które będę Wam podrzucać. Jednak i tak najlepiej komponuje się z serkiem chrzanowym.
Jeśli nie lubicie zionąć ogniem, zamiast płatków chili dodajcie słodką paprykę.
Smacznego!
Składniki:
2 – 4 marchewek
2 arkusze alg nori
1 łyżka tamari (lub sosu sojowego)
4 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę)
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka płatków chili (jeśli nie lubicie bardzo ostrych potraw, dajcie druga łyżeczkę słodkiej papryki)
2 – 3 łyżki oliwy z oliwek
1 szklanka wody
1 łyżeczka soli wędzonej (jeśli nie mamy soli wędzonej, możemy zamiast słodkiej papryki użyć papryki wędzonej. Lub dodać dym w płynie)
1 łyżeczka czarnego pieprzu
Wykonanie:
- Składniki marynaty mieszamy (najlepiej w słoiczku).
- Dodajemy do marynaty pokruszone arkusze nori.
- Marchew obieramy i obieraczką (lub mandoliną) kroimy w plastry/wstążki.
- Marchew gotujemy na parze ok. 5 – 7 minut, by zmiękła. Możemy też zblanszować i gotować przez kilka minut.
- Miękką marchew płuczemy w zimnej wodzie i osuszamy lekko.
- Marchew przekładamy do pojemnika (plastikowe pudełko, płaski garnek lub naczynie żaroodporne), zalewamy marynatą.
- Odstawiamy do lodówki na min. 24h.
Gotowego „łososia” możemy użyć do sałatek, na kanapki lub do sushi. Smacznego!
Co przepis na marchewkę w marynacie ma wspólnego z łososiem? Kolor?
Smak i zapach również. Dlatego do marynaty dodaje się wodorosty (u mnie nori, ale spotkałam też przepis z wakame).
Dziękuje bardzo za ten przepis! Jak byłam w Polsce na wigilię, jadłam wegański wędzony łosoś i był WSPANIAŁY. Cały czas szukam przepis, i tak cieszę się ze znalazłam! Spróbuje w ten weekend. Dzięki bardzo.
Thank you so much for this recipe! When I was in Poland over Christmas, I ate vegan smoked salmon and it was AMAZING. I’ve been searching for a recipe since, and I’m so happy I found this! I’m going to try it this weekend. Thanks heaps.
Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂 Mam nadzieję, że i ten będzie Ci smakować.