Nie jestem fanką zup. Wolę jedzenie bardziej treściwe, „coś na ząb”, coś chrupiącego, coś do gryzienia, coś do jedzenia palcami. A zupa to zupa – wstęp do posiłku, niemal aperitif.
Ale potem przychodzi ta smutniejsza faza jesieni, gdy pada deszcz, a zimny wiatr chłodzi kości. I wtedy, wracam do domu marząc o kubeczku czegoś ciepłego.
I choć kocham herbatę, lubię kakao i pijam dobrą kawę, to jednak na zmarznięte kości najlepiej działa zupa.
Dzisiejsza zupa pietruszkowa powstała z braku czasu.
Kupiłam pietruszkę z myślą o budyniu, ale koty wymagały wizyt u weterynarza, życie dobijało się do drzwi, a i meandrów polskiej polityki nie dało się pominąć. I tak te moje pietruszki sobie leżały i schły.
Aż pewnego dnia spojrzałam na nie i pomyślałam, że z budyniu wprawdzie nici, ale zupa powinna wyjść piękna. I dokupiłam pora.
Korzeń pietruszki jest dość słodki, por również, uznałam więc, że najlepiej będzie zrobić tę zupę po tajsku: słodko i ostro.
Do tego smażony czosnek (ja zużyłam jedną główkę czosnku, ale spokojnie możecie od razu zrobić więcej, bo jest to dodatek nadzwyczaj smaczny).
Zupa wyszła świetnie. Słodka i piekielnie ostra, delikatna, z idealnie połączonymi smakami. Zaspokoi pierwszy głód, rozgrzeje, zaostrzy apetyt. Jednocześnie nie daje poczucia przepełnienia (wiem, bo pochłonęłam 3 miseczki i nie czułam się pękata). 🙂
Zdecydowanie polecam. A i proszę nieśmiało o ocenę 🙂 Smacznego!
Składniki:
3 – 4 korzenie pietruszki (ok. 0,5 – 0,6 kg)
biała część pora
1 łyżka świeżego imbiru
1 łyżeczka soku z limonki
1 łyżeczka soli himalajskiej (lub morskiej)
1 suszona papryczka pepperoncini (2 łyżeczki chili)
1,5 l bulionu warzywnego
do podania:
1 główka czosnku
1 łyżka oleju kokosowego
zielona cebulka
Wykonanie:
- Pietruszkę obieramy, kroimy na mniejsze części. Wkładamy do garnka.
- Dodajemy białą część pora oraz imbir, sok z limonki, sól i papryczkę.
- Całość zalewamy bulionem, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na niewielkim ogniu ok. 25 minut. Po tym czasie pietruszka powinna być już miękka. Jeśli nie jest, gotujemy jeszcze przez chwilę.
- Odstawiamy do wystygnięcia, a następnie miksujemy na gładki krem.
Czosnek:
- Czosnek obieramy i kroimy w plasterki.
- Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy plasterki czosnku, lekko doprawiamy solą i smażymy aż czosnek będzie równo zrumieniony.
- Przekładamy na papierowy ręcznik i odsączamy z tłuszczu.
Zupę podgrzewamy i podajemy gorącą ze smażonym czosnkiem i drobno posiekaną zieloną cebulką.
Lub w kubeczku samą ze sobą 🙂
Bardzo ciekawie to wygląda, a połączenie wszystkich składników jest naprawdę trafione! Zupa jest przepyszna. 🙂
Cieszę się, że się podoba 🙂 Mam nadzieję, że również będzie smakować.