Mamy sezon przeziębień i gryp. Kaszel, katar i ogólne zmęczenie. Ja sama spędziłam kilka dni w łóżku narzekając na bolące stawy, drapanie w gardle.
Mleko z miodem podobno leczy każde przeziębienie, ale co, jeśli nie możemy ani mleka ani miodu? Czym się leczyć, gdy zawodzi zarówno ludowa jak i tradycyjna medycyna?
Z pomocą przychodzi zupa. Możemy czosnkową (przepis tutaj). Możemy rosół (ponoć prawdziwe z takiego rosołu remedium na ból duszy i ciała). A możemy też połączyć rosół z zieloną herbatą.
Dodawanie liści herbaty do zupy to nie jest silenie się na oryginalność.
W kuchni chińskiej (oraz japońskiej i indyjskiej) znajdziemy wiele podobnych przepisów.
Bazą naszego rosołu będzie „zupa w proszku” z tego przepisu. Warto tu zauważyć, że dodanie płatków drożdżowych powoduje zmętnienie wywaru. Jest to naturalne i do uniknięcia jedynie poprzez pominięcie płatków drożdżowych.
Możecie do gotowania zupy (na etapie dodawania ciecierzycy) wrzucić garść lub dwie makaronu, najlepiej cieniutkich nitek, lub brązowego ryżu.
Tyle tytułem wstępu. Zapraszam państwa do kuchni.
Składniki:
1 l bulionu = 1l wody + 3 – 4 łyżki „zupy w proszku”
2 nieduże marchewki lub kilka mrożonych mini marchewek
1 puszka ciecierzycy
ok. 25 dag szpinaku (ja użyłam mrożonego w liściach, 3 kostki)
2 łodygi selera
4 ząbki czosnku
1 saszetka zielonej herbaty (1 łyżeczka zielonej herbaty w woreczku z gazy)
czarny pieprz z kolendrą
Wykonanie:
- Wodę zagotowujemy z proszkiem, dodajemy obrany czosnek. Gotujemy przez 3 – 4 minuty.
- Dodajemy marchewki, pokrojone łodygi selera oraz odsączoną ciecierzycę. Gotujemy ok. 8 minut.
- Dodajemy szpinak, zieloną herbatę i gotujemy przez 5 minut.
- Wyjmujemy saszetkę z herbatą. Doprawiamy zupę czarnym pieprzem. Wyłączamy grzanie.
Podajemy gorącą. Jeśli nie pilnujemy glutenu możemy podać zupę z czosnkowymi grzankami.