Sprzątam zimowo. Przerzucam szafki w poszukiwaniu nieskończonych opakowań, otwartych pudełek, napoczętych słoików. Zwalniam miejsca i dopisuję do listy. Listy, o której na pewno zapomnę i która czekać będzie w domu na mój powrót ze sklepu.
Wśród rzeczy domagających się „dojedzenia” znalazły się tapiokowe perełki. Nie powinnam, bo to przecież niemal sama skrobia. A i sama tapioka pojawia się na liście „można, ale ostrożnie” lub „absolutnie nie” w zależności od źródła.
Zaryzykowałam.
I od razu powiem Wam, że skleroza nie boli, ale nabiegać się trzeba. 🙂 A poważnie – w woreczku była niepełna filiżanka perełek. Namoczyłam je na noc i miałam już pełne dwie filiżanki. A po ugotowaniu miałam jej dwa razy tyle.
Dobrze, że w planach miałam danie obiadowe, a nie deser, bo jedlibyśmy te kuleczki przez dobrych kilka dni.
Wyglądają świetnie, wspaniale przejmują smak przypraw, choć same w sobie smakują nieco… żelkowo. Jeśli robiliście deser marchewkowy z tego przepisu i nadal zostały Wam kuleczki, zapraszam do testowania.
Jeśli perełek nie macie, warto poszukać i przetestować. Ich smak jest tak neutralny, że idealnie pasują zarówno do deserów lub słodkich śniadań, jak i do dan bardziej wytrawnych.
Smacznego 🙂
Składniki (na 2 porcje)
1 filiżanka perełek z tapioki (ok. 200 ml/10 dag)
25 dag drobnych pieczarek
pęczek zielonej cebulki
1 łyżka oleju kokosowego
0,5 łyżeczki mielonego jałowca
0,5 łyżeczki pieprzu cytrynowego (czarny pieprz ze skórką cytrynową)
szczypta soli
1 łyżka octu balsamicznego (lub słodkiego czerwonego wina)
Wykonanie:
- Perełki tapioki zalewamy zimną wodą i odstawiamy do namoczenia na minimum 5 godzin, a najlepiej na noc.
- Namoczone perełki płuczemy. W garnku zagotowujemy wodę z odrobiną soli i dodajemy perełki. Gotujemy ok. 20 minut – perełki zwiększą objętość i zaczną być przezroczyste.
- Przelewamy tapiokę na sito i dokładnie płuczemy zimną wodą. Odstawiamy na bok.
- Pieczarki myjemy, kroimy na ćwiartki.
- W garnku rozgrzewamy olej, dodajemy pieczarki. Doprawiamy solą, pieprzem i jałowcem. Smażymy ok. 10 minut – do odparowania płynów.
- Dodajemy ocet balsamiczny i dokładnie mieszamy.
- Kiedy ocet odparuje, dodajemy tapiokę i smażymy ok. 3 minut.
- Dodajemy pokrojoną zieloną cebulkę, mieszamy.
Podajemy gorące, z ulubioną sałatką.
Adrijah
Ale super pomysł! Chyba sama nie wpadłabym na to, żeby tapioki użyć do wytrawnego dania. Mimo całej jej neutralności jakoś z automatu kojarzyłam ją z deserami. Koniecznie muszę spróbować. Tylko gdzie ja podczas przeprowadzki spakowałam swoją tapiokę…?
pozdrawiam 🙂
Daria
Blue Raven
A dziękuję 🙂
U nas desery to rzadkość (zresztą widać jak często pojawiają się na blogu) i jakoś trzeba spożytkować resztki. Zdecydowanie warto wypróbować, można nawet mocniej doprawić, danie jedynie na tym zyska.
Cieszę się też, że przyczyniam się do rozpakowywania pudeł i pudełek. 🙂 Kończ już tę przeprowadzkę, dobrze? 🙂
Pozdrawiam,
Agnieszka