Nie mimozami. Nawet nie szelestem liści na parkowych alejkach. Nie. Jesień tego roku nadeszła z wyciem wiatru, zacinającym deszczem i zapowiedzią zimy.
I choć, przyznaję, zwinięcie się pod kocem z kotem, książką i kubkiem herbaty jest moim ulubionym zajęciem, to jednak czegoś mi brak.
Jesień, moi drodzy, powinna lśnić słońcem. Czerwienić się jarzębiną i głogiem. Złocić i żółcić liśćmi, wciąż jeszcze pamiętającymi lato, drzew. Powinna pachnieć pożegnaniem i kasztanami. Powinna wodzić nas na pokuszenie i wieść w głąb, w głąb lasu, gdzie czekają grzyby.
Wsłuchana w wycie zimowego niemal wiatru tęsknię za jesienią. I postanowiłam sobie tę jesień wyczarować w kuchni.
Żółte, czerwone, czarne pomidory. Cherry i malinowe. Kumato i daktylowe. Chrupkie ciasto francuskie i gładki serek kozi. Czosnek i jałowiec. I buntowniczo kiełki cebuli zamiast zielonej cebulki. I choć nie byłam pewna, to jednak jałowiec komponuje się tu nadzwyczaj dobrze. Żałuję, że nie mam jeszcze suszonej jarzębiny, bo brakuje mi tu tej gorzko-słodkiej nuty.
Ale, nawet bez jarzębiny, odrobina złotej polskiej jesieni na talerzu. Do tego kubek herbaty z jarzębinową konfiturą i można wrócić pod koc. Do kota i książki.
1 blat ciasta francuskiego
8 – 10 żółtych pomidorków cherry
8 – 10 czerwonych pomidorków daktylowych
2 duże pomidory malinowe
2 – 3 pomidory kumato
2 pomidory bawole serce
50 g serka koziego (twaróg)
2 łyżki mleka koziego lub jogurtu
5 ząbków czosnku
sól
świeżo mielony pieprz czarny
0,5 łyżeczki jałowca
do podania garść kiełków cebulowych
- Ciastem francuskim wykładamy formę do tarty.
- Serek miksujemy z mlekiem i czosnkiem na gładką masę. Rozsmarowujemy na cieście francuskim.
- Pomidory myjemy i osuszamy.
- Bawole serce, malinowe i kumato kroimy w plastry i układamy na masie serowej. Pomidorki cherry i daktylowe kroimy na połówki i układamy na plastrach pomidorów.
- Całość posypujemy solą, pieprzem i jałowcem.
- Piekarnik rozgrzewamy do 200°C (392°F). Wkładamy tartę i pieczemy ok. 20 – 25 minut.
Przed podaniem posypujemy kiełkami cebulowymi. Smacznego!
Piękna jesienna tarta, ale to chyba tylko nastrój zdominowany przez pogodę. U mnie słońce świeci, więc spoglądając na tartę czuję jeszcze w pełni smaki lata… A może to… babie lato? 😉
Zazdroszczę Ci. U nas listopadowa plucha i wietrzysko. Babiego lata mi się chce 🙂
Ale pysznie wygląda. Lubię tarty i lubię ciasto francuskie, z chęcią bym taką zjadła 🙂 a u nas dzisiaj piękna słoneczna pogoda, spacer i kasztany, i oby tak przez całą jesień 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂
Smacznego 🙂 I oby się ta piękna jesień utrzymała, bo i nawet tarta lepiej smakuje w słońcu.