Nastała moda na „fit„. Wbrew pozorom nie jest to głupia moda. Bycie fit nie oznacza jedynie codziennych maratonów fitnessu. Nie oznacza też biegania po parku w najnowszych markowych butach „do biegania, które dodatkowo podniosą i ujędrnią pośladki”.
Nie, życie fit to życie rozsądne. Świadome jedzenie, świadomy wybór nie tylko posiłków, ale i ich składników.
Media straszą GMO, celiakią, nietolerancją białek, glukozy, glutenu, sodu. Coraz więcej produktów lśni etykietami „fat free„, „eko„, „organic„, „gluten free„. I, co stanowi poważny problem, większość z tych etykiet to po prostu chwyt marketingowy.
Pozostaje nam nieustająca czujność, świadome zakupy i czytanie etykiet. A kiedy po raz kolejny ręce same nam się wyciągną po „super zdrowy / absolutnie odchudzający / doskonale organiczny” batonik musli – pomyślmy o chlebku, który Wam dziś chcę przedstawić.
Przepis pochodzi z bloga My New Roots. Przepis można dowolnie dostosowywać do naszych potrzeb i upodobań. Możemy wcześniej, w szczelnie zamkniętych pojemnikach, przygotować sobie mieszankę na kolejne chleby.
Możemy użyć miodu, syropu z agawy, domowych syropów kwiatowych i owocowych. Możemy użyć oleju kokosowego, oleju rzepakowego, ghee czy zwykłego masła.
Masę ziarenkową możemy przygotować dzień wcześniej. Upiec następnego dnia.
Slow food ma to do siebie, że początkowo spanikowany mózg krzyczy „nie mam czasu! kiedy ja to wszystko zrobię”. A później nagle okazuje się, że wszystko pasuje. Godzinę pieczenia ciasta wykorzystujemy na spacer czy seans filmowy, sesję z książką. Mieszanie składników powierzamy dzieciakom, które wręcz kochają się ubrudzić podczas pomagania.
I jasne, że nie wszystko się da, że czasem czas potrafi przemknąć obok nas. Ale oczekiwanie jest połową przyjemności.
A 3 minuty parzenia herbaty to 50 przysiadów 😛
Zapraszam na chlebek. Bezglutenowy. Bez konserwantów. Fit. Przyjazny wegetarianom i weganom. Pyszny 🙂
1 szklanka ziaren słonecznika
0,5 szklanki migdałów lub orzechów laskowych
1 szklanka płatków owsianych
0,5 szklanki otrębów gryczanych
0,5 szklanki siemienia lnianego
8 łyżek zmielonego siemienia lnianego – u mnie była to mieszanka: siemię lniane, złote siemię lniane, nasiona chia, łyżeczka czarnuszki
3 łyżki pestek dyni
1 łyżeczka soli
3 łyżki płynnego oleju kokosowego
1 łyżka syropu z agawy
ok. 300 ml przegotowanej wody
- Wszystkie składniki suche mieszamy. Dodajemy syrop z agawy, olej i połowę wody. Mieszamy ponownie, dodając resztę wody. Ja dałam trochę za dużo i, jak widać na zdjęciach, płatki owsiane za mocno rozmokły.
- Wilgotną masę odstawiamy przynajmniej na 2 godziny. A najlepiej zostawić na noc.
- Keksówkę natłuszczamy. Przekładamy do niej masę i porządnie ubijamy masę w foremce. Zwilżoną dłonią wygładzamy chlebek.
- Piekarnik rozgrzewamy do 200°C
- Przez 20 minut pieczemy chlebek w 200 stopniach. Następnie zmniejszamy temperaturę do 150°C i pieczemy chlebek przez 30 – 40 minut.
- Wyjmujemy chlebek z foremki i kładziemy bezpośrednio na ruszcie. Zmniejszamy temperaturę do 100°C i pieczemy przez kolejne 40 minut.
- Po tym czasie wyłączamy piekarnik i, co jest zdecydowanie najtrudniejsze w tym przepisie, czekamy aż chlebek całkowicie wystygnie.
Można jeść! Sam ze sobą jest lepszy niż dowolny batonik musli. Z serkiem czy pastami wszelkiego rodzaju… absolutnie doskonały.