Dla mnie każdy przepis, każde danie zaczyna się od rozmowy. Rzucona w rozmowie myśl zapuszcza korzenie, rośnie, dojrzewa, by z idei stać się rzeczywistością.
Nie wiem czy lubicie czytać te historie, ale dziś uraczę Was aż trzema. Bo tak naprawdę dzisiejszy wpis to trzy przepisy, trzy historie, które stały się ucztą.
Zaczęło się od mojego zapatrzenia w młodą kapustę. Leżały dorodne, wybujałe główki na straganie, pusząc się swą świeżością, a jedyne o czym mogłam myśleć to, że podziwiam swoją mamę. Bo ja, moi drodzy, byłam absolutnym koszmarem. Nie lubiłam kaszy gryczanej, szpinaku, białego sera na słodko, zapiekanych jabłek, fasolki zielonej, wątróbki, placków ziemniaczanych i, oczywiście – kapusty. O ile lubiłam kiszoną kapustę – gotowaną, duszoną, smażoną – to świeża napawała mnie absolutnym wstrętem. I moja święta matka gotowała dwa rodzaje kapusty – świeżą i kiszoną. Żeby dziecka nie zmuszać.
Te myśli i wspomnienia, oczywiście, doprowadziły do tego, że zamiast kalafiora, kupiłam kapustę.
I stanęłam tak nad nią w kuchni, przygnieciona winą i podjęłam decyzję – zjem. I będzie mi smakowało. 🙂
Ale z czym? Bo decyzja decyzją, ale jednak samej kapusty z kapustą, to ja chyba jednak nie dam rady, podpowiadał przerażony rozsądek.
Czy wiecie co to są Cha Siu Bao? To gotowane na parze bułeczki (baozi) nadziewane duszoną w sosie barbecue wieprzowiną. Tradycyjnie podaje się je podczas yum cha, co oznacza poranną lub popołudniową herbatę. Podczas yum cha podaje się herbatę oraz przeróżne rodzaje dim sum – czyli właśnie nadziewanych i gotowanych na parze pierożków.
Z różnych powodów nie powstała w mej głowie myśl o wieprzowinie ani sosie barbecue, ale dim sum? Nadziewane słodką, świeżą, młodą i polską kapustą? Tak, wizja posiłku stawała się coraz bardziej realna.
A potem zajrzałam do lodówki, gdzie czekała na mnie „zapomnianka” (czyli zapomniana niespodzianka). Parę dni wcześniej dostałam od mojej siostry bukiet zielonej pietruszki. Nie zwykłej, ale kędzierzawej pietruszki ozdobnej, która siostra dostała od cioci, która to ciocia (dziękuję!!) uprawia owo cudo na działce.
A skoro pietruszka – pachnąca, zielona, kusząca, to i sos chimichurri. To bardzo ziołowy, lekki sos używany do grillowanego mięsa. Bazą jest pietruszka (można zastąpić ją kolendrą lub shiso), czosnek, oliwa i zielone oregano.
I nagle wszystko ułożyło niczym puzzle.
Gotowane na parze baozi z młodą kapustą i do tego sos chimichurri.
Zapraszam!
Składniki:
ciasto na bułeczki:
2/3 szklanki wody (przegotowanej, w temperaturze pokojowej)
1/3 szklanki soku z gruszki
20g świeżych drożdży
1 szklanka mąki chlebowej
1,5 szklanki mąki żytniej
3 łyżki mąki besan (z ciecierzycy)
1 łyżka zmielonego siemienia lnianego
1 łyżka oleju kokosowego (płynnego)
farsz z kapusty:
1 główka młodej kapusty – ok. 1 kg
1 łyżka jasnego sosu sojowego (o obniżonej zawartości sodu)
1 łyżka miodu gryczanego
0,5 szklanki wrzątku
otarta skórka i sok z jednej limonki
świeżo zmielony zielony pieprz
2 łyżki uprażonych ziaren słonecznika
sos chimichurri:
pęczek zielonej pietruszki
1/4 szklanki liście oregano
1/4 szklanki liści bazylii
2 ząbki czosnku
1 zielona papryczka
1 zielona cebulka (cebulka wraz ze szczypiorem)
sok z jednej limonki + otarta skórka (opcjonalnie)
2 – 3 łyżek oliwy z oliwek
Wykonanie:
- W niedużej miseczce mieszamy wodę i sok z gruszki. Płyn powinien mieć temperaturę pokojową. Dodajemy drożdże – odstawiamy na bok, by zaczyn się spienił.
- Mąki przesiewamy do miski. Dodajemy sól, siemię lniane, olej kokosowy oraz sok z drożdżami. Szybko zagniatamy ciasto. Odstawiamy w ciepłe miejsce, do wyrośnięcia, na ok. 2 godziny.
- Kapustę myjemy, odrywamy wierzchnie liście, kroimy na ćwiartki. Wykrawamy głąb, a szatkujemy kapustę. W razie potrzeby płuczemy zimną wodą i odsączoną kapustę przekładamy do garnka.
- Miód rozpuszczamy we wrzątku, dodajemy do kapusty. Dodajemy sos sojowy i pieprz. Gotujemy przez 7 – 10 minut na dość mocnym ogniu, pod przykryciem, dopóki kapusta nie zmięknie.
- Pod koniec gotowania zmniejszamy ogień, dodajemy skórkę i sok z limonki, gotujemy do odparowania płynów.
- Dodajemy pestki słonecznika, mieszamy i odstawiamy do wystygnięcia.
- Składniki na sos przekładamy do blendera i miksujemy. Jeżeli jest zbyt gęsty – dolewamy ostrożnie wodę, wtedy sos trzeba będzie przed podaniem zamieszać. Nie musimy uzyskać jednolicie gładkiej masy.
- Ciasto dzielimy na 16 – 20 fragmentów. Każdemu nadajemy okrągły kształt.
- Na środek każdego kółka kładziemy łyżkę (lub dwie) farszu z kapusty i zawijamy brzegi do środka, tworząc saszetkę. Zwijamy i lekko skręcamy ciasto, by baozi się nie otworzyły.
- Bułeczki odstawiamy na 15 minut do ponownego wrośnięcia, a następnie gotujemy na parze przez 20 minut.
- Pamiętajmy o wyłożeniu parowara lekko wilgotną gazą, by nasze baozi nie przywarły do dna naczynia lub siatki.
Podajemy bułeczki gorące (uwaga! farsz także jest bardzo gorący, dobrze jest odczekać kilka minut, by się nie poparzyć), a sos w osobnej miseczce.
Smacznego! 🙂
Zastanawiam się, czym bardziej byś mnie zainspirowała. Opowieścią, przepisem, czy zdjęciami. Chyba wszystkim i, na dodatek, każdym z osobna. W Twojej opowieści jest, po trosze, moich wspomnień. Przepis bardzo ciekawy, połączenie składników – intrygujące. A zdjęcia, Blueeeee… już sięgałam po pałeczkę, a tu… ZONK, to mój monitor. 😉 Pozdrawiam. 🙂
Dziękuję 🙂
Myślę, że naszym mamom należy się wielkie uznanie. Za pracę 24/7, na którą (tak naprawdę) żadna z nas dziś czasu nie ma. A one miały… cudowne kobiety 🙂
Zawsze podziwiałam tylko moją Mamę, teraz dołączę i Twoją. 🙂 Samo nic nie przychodzi. One są ciągłą inspiracją w naszym życiu. 🙂