Gruszki kojarzą mi się z jesienią bardziej niż jabłka. Żółto-zielona skórka, ziarnisty miąższ, lepka słodycz zaprawiona goryczą odchodzącego lata. Gruszki zmieniają mnie w domorosłą poetkę.
Dziś, zainspirowana jesienią, zrobiłam z gruszek podstawę obiadu.
I to działa!
Składniki:
0,5 kg polędwicy wieprzowej
4 gruszki (twarde)
pieprz czerwony młotkowany
ocet balsamiczny
oliwa z oliwek
Przyprawa do gruszek:
1 łyżeczka goździków
1,5 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka kardamonu
0,5 łyżeczki kolendry
0,5 łyżeczki pieprzu czarnego
szczypta chilli
3-5 ziarenek kawy (najlepiej robusta)
Wykonanie:
- Mięso kroimy w plastry.
Ja zazwyczaj rozkładam na desce folię spożywczą, na niej układam mięso, posypuję pieprzem czerwonym i przykrywam drugą warstwą folii. Teraz rozbijam lekko mięso.
Odwracam całość i powtarzam proces. Dzięki temu mięso nie zostaje „okaleczone”. Folię wyrzucamy.
- W naczyniu do casserole (można oczywiście użyć kombinacji patelnia + pokrywka) rozgrzewamy oliwę. Wykładamy mięso i smażymy po ok. 5 minut z każdej strony. Kiedy mamy usmażoną całą polędwicę – zmniejszamy temperaturę i podlewamy mięso octem balsamicznym. Dusimy pod przykryciem przez godzinę.
- Składniki przyprawy dokładnie mielimy i mieszamy.
- Mięso wykładamy na talerz, zwiększamy temperaturę pod garnkiem i wykładamy obrane i pokrojone w ćwiartki gruszki. Posypujemy przygotowaną przyprawą i smażymy aż do momentu, w którym zaczną być miękkie.
- Dodajemy mięso i całość smażymy przez ok. 3 – 5 minut.
Smacznego!